Jesteś tutaj
Strona główna > ludzie >

Jedlicze miodem płynące

Pewnie wielu  z Was po przeczytaniu tego tytułu, spodziewa się informacji o dobrobycie jaki oferuje nasza gmina. I w rzeczy samej jest to artykuł o złocie, o płynnym złocie jakie dają pszczoły, jest to spotkanie z ludźmi, dzięki którym mieszkańcy naszej gminy mogą skosztować miodu prosto z pasieki.

W samym tylko Jedliczu stoi kilka pasiek, a gdyby obszar ten rozszerzyć do gminy, liczba ta błyskawicznie rośnie do kilkudziesięciu. Kto hoduje pszczoły w naszym mieście? Czy to dobry pomysł na biznes? Czy pszczelarstwo to hobby dla każdego?

U pana Wiesława

Jedną z osób, którą na pewno warto przedstawić, myśląc o jedlickich pszczelarzach, jest pan Wiesław Kania. Jego pasieka zlokalizowana w centrum dzielnicy Borek, składa się z kilkudziesięciu pięknie wykonanych uli. 

Pan Wiesław Kania

Pan Wiesław zapytany o to skąd wzięło się jego zainteresowanie, mówi:

Pszczelarzeniem zarazili mnie koledzy z pracy w Rafinerii. Temat ten ciągle przewijał się w rozmowach. Po jakimś czasie też chciałem spróbować i tak dzięki pomocy kumpli zacząłem swoją przygodę z pszczołami.  Przez długi okres prowadziłem hobbystycznie niewielką pasiekę, a miód z niej trafiał do rodziny i najbliższych znajomych. Dopiero na emeryturze pszczołami zająłem się poważnie… teraz będzie to  już ze czterdzieści lat mojego gospodarowania pszczołami.

Dodaje pan Wiesław

Pasieka pana Wiesława

Następnie dociekamy, dlaczego pasieka powstała  akurat tu na Borku?

Pszczoły były tu od zawsze to za sprawą pana Janochy… jego puste ule stały tu jeszcze niedawno. On nie miał już siły się pszczołami zajmować, a ja chciałem przenieść swoją pasiekę tu gdzie mieszkam, do Jedlicza. Dlatego Pan Janocha bardzo się ucieszył, gdy wyszedłem z propozycją przywiezienia swoich uli na jego pasieczysko.

Wspomina Pan Wiesław

Obecnie hodowla pana Wiesława skupia się na produkcji matek pszczelich, które są wykorzystywane przez pszczelarzy z całej Polski. Taki sposób gospodarowania pozwala na dochód w pasiece nawet w sezonie ubogim w miód.

Pasja policjanta

Pan Wiesław to jednak nie jedyny hodowca błonkoskrzydłych w naszym mieście, kolejną postacią wartą uwagi jest pan Przemysław Paczosa. Na co dzień policjant, pszczoły traktuje jako hobby i sposób na relaks.

Pan Przemek oparty o swój pierwszy ul

Pan Przemek opowiada:

Pierwszy ul dostałem od sąsiada, pana Trybca – chłopisko już nie żyje, miałem wtedy 17 lat. Niedługo po tym musiałem wyjechać  do szkoły, na ten czas pszczoły zostały pod opieką dziadka. Trwało to może pięć lat, po powrocie przejąłem z powrotem pasiekę, która szybko zaczęła się powiększać. Obecnie staram się prowadzić hodowlę, która nie przekracza dwudziestu rodzin. Taka ilość pozwala na bezproblemowe  łączenie pasji pszczelarzenia z innymi obowiązkami.

Barakowóz pana Przemka

Pasieka pana Przemka usytuowana jest w malowniczym miejscu tuż przy lesie, uwagę w niej przykuwa dużych rozmiarów biały kontener na kołach. Gdy podejdziemy bliżej, okazuje się, że z przyczepy wylatują pszczoły. Pytamy – dlaczego trzyma pan pszczoły w przyczepie?

Powodów jest dwa – tłumaczy nasz bohater.

Pierwszy to wygoda, kontener kryje w sobie siedem rodzin pszczelich. Dzięki czemu w łatwy sposób jednoosobowo mogę wozić owady z pożytku na pożytek. W środku mieszczą się też wszystkie narzędzia, służące do pracy przy pszczołach. Dodatkowy atut to inhalacja zapachami z ula to prawdziwa aromaterapia.

Drugi powód przewagi kontenera nad zwykłym ulem, to jego waga i rozmiar. Trudniej go ukraść niż pojedynczy ul.

Tłumaczy pan Przemek i dodaje:

Padłem ofiarą złodziei ,ukradli mi zasiedlone ule. Zrobiła to zorganizowana szajka. Najsmutniejszy w tym wszystkim jest fakt, że musiały zrobić to osoby mające pojęcie o pszczołach, bo ludzie nie mający wiedzy o tych owadach, ule omijają szerokim łukiem. Obawiam się, że problem kradzieży uli może się nasilić, wszystko to przez fakt, że pszczoły masowo giną i jest ich coraz mniej. Ja jednak mam zamiar dorwać tych łobuzów i odzyskać swoją własność.

Zapowiada zdenerwowany policjant.

Barakowóz pana Przemka to jedyna taka konstrukcja na Podkarpaciu, ciekawostką  jest zasilanie pochodzące z paneli fotowoltaicznych, oraz  system alarmowy.

Producent matek pszczelich na całą Polskę

Miło płynie czas na pasiece u Przemka, my jednak jedziemy dalej do pana Grzegorza Słowika.

Pan Grzegorz wraz z żoną Marią prowadzi pasiekę przeszło 31 lat. Zapytany skąd wzięła się jego pasja stwierdza:

Pszczoły miał mój ojciec, mnie jednak temat ten nie interesował. Gdy jako dziecko musiałem coś pomóc przy tych owadach, traktowałem to jako karę.

A jednak ma pan dużą pasiekę, więc kara chyba wyszła na dobre?

Pamiętam jak pewnego dnia wyszła rójka, a ja ją ściągnąłem, od tego wszystko się zaczęło. Pszczelarstwo stało się moją chorobą, której nie da się wyleczyć, jak się raz zacznie  to wpada się w nałóg.

Na szczęscie to uzależnienie jest jak najbardziej pozytywne i zaraża nim pan kolejne pokolenie.

Tak, córka wraz z zięciem zaangażowali się w pracę przy pszczołach, choć wcześniej podobnie jak ja pszczoły omijali szerokim łukiem. Teraz oboje obronili Technika Pszczelarza w Pszczelej Woli, więc przy pszczołach pracuje cała rodzina.

Pan Grzegorz Słowik

Pan Grzegorz jako pierwszy zaczął hodowlę matek pszczelich w Jedliczu i jako jeden z pierwszych w Polsce, wprowadził linię pszczół Buckfast. Materiał reprodukcyjny pszczelarz sprowadza z Niemiec. Matki pana Grzegorza cieszą się uznaniem w całym kraju….

 

Pan Grzegorz prężnie działa również w Jedlickim Kole Pszczelarzy, gdzie z jego inicjatywy organizowane są sympozja i szkolenia…(Do tematu Pszczelarzy Koła Bartnik Jedlicki na pewno wrócimy i przedstawimy je bliżej naszym czytelnikom).

W Jedliczu jest jeszcze kilka dużych pasiek i na pewno wiele małych, nie sposób o nich wszystkich wspomnieć w jednym artykule.

Matka pszczela Krainka CT 46

Kupujmy miód u jedlickich pszczelarzy.

Drodzy mieszkańcy Jedlicza i okolic, choć miód kupiony bezpośrednio z pasieki jest czasem droższy od tego kupionego w wielkiej sieci handlowej, bądźcie pewni, że wydatek się opłaca. Po pierwsze kupując od pszczelarza można być pewnym, że otrzymamy produkt najwyższej jakości. Po drugie kupując bezpośrednio z pasieki, przyczyniamy się do jej wsparcia a tym samym do wsparcia naszych jedlickich pszczół, które zapylają rośliny nas wszystkich. Dlatego drogi Czytelniku zastanów się następnym razem, zanim sięgniesz po miód ze sklepowej półki.

foto. i tekst pd

Top